- Choroby
- Poradnik
- Zdrowy styl życia
- 2021-09-02
„To natura wyprodukowała penicylinę, ja ją tylko odkryłem“ – twierdził Alexander Fleming, odkrywca pierwszego naturalnego antybiotyku. W 1928 roku podczas swoich prac laboratoryjnych, hodując bakterie, całkiem przypadkowo odkrył, że pleśń (konkretnie Penicillium) powstrzymuje ich rozwój. Tak też powstał pierwszy antybiotyk, czyli penicylina. Ten sam naukowiec przestrzegał jednak 17 lat później, że: „Mogą nadejść czasy, gdy penicylina będzie mogła być kupiona przez każdego w sklepie. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że nieświadomy człowiek będzie przyjmował w zbyt niskiej dawce i drobnoustroje poddawane subtelnym dawkom leku staną się oporne”. Jakże prorocze słowa wypowiedział Fleming 76 lat temu… dziś faktyczne poważnym problemem staje się antybiotykooporność.
Niebawem po epokowym odkryciu Fleminga rozpoczęła się masowa produkcja i sprzedaż antybiotyków. Zarówno lekarze, jak i pacjenci, zapomnieli jednak o tym, że środki te skuteczne są tylko wobec bakterii. Prawdziwy boom nastąpił w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Wówczas to (a nawet i dużo później) aplikowano pacjentom antybiotyki niemal na wszystkie choroby, a ci bezmyślnie przyjmowali je. Powszechnie ludzie poddawani byli terapii antybiotykowej w chorobach wirusowych (np. grypa), gdzie środki te były całkowicie nieskuteczne. Podawano nawet antybiotyki „na wszelki wypadek”, aby zapobiec infekcji bakteryjnej. Mało tego, podawanie antybiotyków rozpowszechniło się w hodowli zwierząt i ma to miejsce do dziś, a wiadomo przecież, że w zasadzie to, co przyjmuje zwierzę przeznaczone na rzeź, spożywają później ludzie.
Mówiąc o antybiotykach, dodać należy, że początkowo były to naturalne specyfiki. Z upływem czasu „nieświadomy człowiek” chcąc – jak zwykle zresztą – udoskonalić świat, zaczął produkować substancje półsyntetyczne, a nawet całkowicie syntetyczne, czyli po prostu sztuczne chemiczne preparaty. Natura jak zwykle negatywnie zareagowała na takie postępowanie człowieka. Terapie antybiotykowe, skuteczne co prawda w chorobach bakteryjnych, powodowały jednak spustoszenie w organizmie człowieka. Ktoś kiedyś porównał organizm człowieka po terapii antybiotykowej do spalonego lasu, w którym pozostały tylko nadpalone kikuty drzew. Pół biedy, jeśli terapia taka skierowana była w bakterie. Natomiast gdy pacjent przyjmował przepisane mu środki na choroby wirusowe lub „na wszelki wypadek”, to można już mówić o tragedii, ale tak niestety działo się przez dziesięciolecia.
Domniemanie o niesamowitych właściwościach antybiotyków spowodowało, że nawet jeden z nich (Furaginę) można było nabyć bez recepty i bezmyślnie sięgano po nie przy każdej niemal okazji. Antybiotyk miał być antidotum na niemal wszystkie dolegliwości. Obojętnie, czy lekarz przepisał lek, czy też nie.
Te i inne błędy, które ludzie popełnili, spowodowały nieodwracalne skutki uboczne. Osoby nadużywające antybiotyków nadszarpnęły oczywiście stan swojego zdrowia ogólnego, obniżając jednocześnie swoją odporność. Tragedią dla ludzkiego zdrowia było i jest nadal dodawanie antybiotyków do paszy dla zwierząt, szczególnie w hodowli drobiu. Krąży takie śmieszne – ale i smutne jednocześnie – powiedzenie, że jeśli ktoś spożywa dużo drobiu, to nie musi kupować antybiotyków.
Efektem takiego postępowania stało się to, że bakterie zaczęły być oporne na tego rodzaju leki. Wkrótce po masowym wprowadzeniu penicyliny gronkowiec złocisty wypracował sobie oporność na ten substytut. W chwili obecnej bakteria ta jest już wielooporna, czyli niereagująca na wiele rodzajów antybiotyków. Z powodu błędów popełnionych przez lekarzy i pacjentów bakterie oprócz posiadanej naturalnej oporności mają tzw. oporność nabytą. Zaczęły one się modyfikować, niszcząc mikroorganizmy antybiotyku. W tenże sposób medycyna przegrała wojnę z bakteriami i mamy to, co mamy, czyli obecny stan antybiotykooporności. Siła obronna bakterii jest niestety dziedziczna, a więc przekazywana następnym szczepom tego gatunku. W chwili obecnej wiele chorobotwórczych drobnoustrojów jest już odpornych na działanie antybiotyków. Niesamowita broń odkryta przez Fleminga stała się więc nieskuteczna. Nastąpiło to, co naukowiec przewidział w 1945 roku.
Na całe szczęście w ostatnich latach podejście wielu lekarzy do terapii antybiotykowych diametralnie się zmieniło. Nie przepisują już bezmyślnie tych środków na niemal wszystkie niedomagania organizmu, a zalecają inne metody leczenia – bardziej naturalne. Świadomość pacjentów również się zwiększyła.
Jak więc postępować w tej sytuacji? Kraje Unii Europejskiej rozpoczęły już monitorowanie antybiotykooporności. Wypracowano też procedury (w tym przypadku akurat pozytywne) ograniczające stosowanie omawianych środków. Swoje skutki przyniosła też edukacja społeczeństwa mająca na celu informowanie o negatywnych następstwach bezmyślnego stosowania tej broni. Rozpoczęto też co prawda badania nad wynalezieniem nowych środków przeciwbakteryjnych, ale nie jestem w tym temacie optymistą.
Jak wielokrotnie już wspominałem: człowiek jeszcze nie wygrał i nigdy nie wygra z naturą. Należy więc swoim stylem życia oraz właściwym odżywianiem dbać o własną naturalną odporność. Uważam, że nie ma bardziej skutecznej metody walki z bakteriami. Wykorzystujmy więc to, co dała nam natura.
Opracował Sławomir Śmiełowski
- Choroby
- Poradnik
- Zdrowy styl życia
- 2021-09-02
Inne wpisy w tej kategorii
2022-08-25
Ekstrakt ziołowy Nefris firmy Medi-Flowery
2022-08-25
Pomoc przy boreliozie i wsparcie wątroby – katuka skorpionowa
2022-08-25
Aspiryna roślinna – skuteczna pomoc przy infekcjach
2022-08-23
Olej z alg – idealny dla wegetarian i nie tylko
2022-08-23