- Choroby
- Oczyszczanie organizmu
- Poradnik
- Poradnik
- 2020-09-15
Recenzja książki Grzegorza Śleziaka
Jak pokonałem raka i boreliozę
Oto recenzja autobiografii Grzegorza Śleziaka Białego Sai Baby. Autor w książce pt. Jak pokonałem raka i boreliozę zabiera nas w ponadczasową podróż, podczas której Czytelnicy zostaną zaproszeni do przeżycia ciekawej przygody. Idea książki to przedstawienie wniosków autora z obserwacji zewnętrznego świata, jak i swojego własnego, wewnętrznego. Grzegorz Śleziak prowadzi nas przez swoje życie, które czasem było usłane różami, a czasem cierniami. Taki jest żywot każdego z nas – w jednej chwili wydaje się nam, że nad wszystkim panujemy, czujemy, że moglibyśmy zawojować cały świat, a chwilę później – ten sam świat wali nam się na głowę.
Życie autora nie było wolne od błędów, dlatego publicznie analizuje je, przestrzegając nas przed ich następstwami. Zauważa, że wielu współczesnych ludzi popadło w pułapkę konsumpcjonizmu, zarabiania oraz dorabiania się. Pieniądze i dążenie do sukcesu nie są czymś złym, jednak w życiu trzeba złapać balans – znaleźć zarówno czas na pracę, zabawę, jak i na pokutę. Zrównoważone życie zgodne z rytmem natury jest tym, do czego autor nas serdecznie i w przyjaznym tonie namawia. Pamiętajmy o mądrym przesłaniu Dalajlamy:
Człowiek poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego, jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości; żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera, tak naprawdę nie żyjąc.
Biały Sai Baba odbył wiele podróży, podczas których miał prawdziwe szczęście spotkać się z cytowanym mistrzem. To, o czym rozmawiali w owych czasach, dokładnie odzwierciedlało życie autora. Biały Sai Baba zawsze dbał o zdrowie. Nie zaśmiecał ciała mięsem zwierząt, całe dzieciństwo spędził z dala od zgiełku miast, był aktywny fizycznie – uprawiał sztuki walki, zapasy, jogę i uczestniczył w biegach maratońskich. Nigdy nie palił papierosów ani nie pił alkoholu – a mimo to zachorował. Ktoś mógłby spytać, jak to możliwe? Choroba nie wybiera i zawsze trzeba pamiętać, że nie ma ludzi niezniszczalnych.
Akcja książki toczy się wartko, z każdą kolejną stroną jesteśmy ciekawi barwnego życia naszego bohatera. Niektóre historie są naprawdę pikantne, inne oburzające i smutne, a jeszcze inne – bardzo budujące oraz napawające nadzieją na lepsze jutro.
Historia Sai Baby
Grzegorz Śleziak wychował się w rodzinie katolickiej, a przez wiele lat był ministrantem. Zaprzyjaźnił się z pewnym księdzem, który wpłynął na ukształtowanie osobowości młodego człowieka, ucząc go moralności i dyscypliny w egzekwowaniu wyznawanych wartości. Wyznaczył mu pewien drogowskaz światopoglądowy, dzięki któremu młody człowiek nauczył się tolerancji wobec innych i otwartości na drugiego człowieka. Ksiądz wiele podróżował po świecie. Pokazywał młodemu ministrantowi kolorowe fotografie z różnych stron świata – można więc powiedzieć, że jego przewodnik duchowy zaszczepił w Grzegorzu pasję podróży. Niewiele brakowało, by Sai Baba został księdzem! Jak do tego nie doszło? – ta ciekawa historia również jest opisana na stronach książki.
Aby uciec przed wojskiem, Sai Baba zapisał się do zabrzańskiego studium medycznego, w którym uczył się… 10 lat. Z tego okresu ma aż… 20 indeksów, bo powtarzał często niektóre przedmioty. Była to dość opłacalna i taktyczna decyzja, gdyż studenci w owym czasie zarabiali dużo więcej niż typowi pracownicy na etacie (nasz bohater przekonuje, że jego pensja była wtedy naprawdę wysoka). Grzegorz Śleziak w owym czasie imał się wielu zarobkowych zajęć, takich jak na przykład… fotografowanie zwłok w prosektorium. Denatów naoglądał się bardzo wielu, dzięki czemu po zapachu i wyglądzie ciała potrafił rozpoznać, kto za życia był palaczem papierosów, a kto pił namiętnie alkohol… Sai Baba robił zdjęcia z sekcji zwłok i ze wszystkich operacji w tamtym czasie, które wykonywał słynny profesor kardiochirurgii, Zbigniew Religa. To właśnie wtedy Grzegorz mógł zaobserwować, jak bardzo zafajdane może być ludzkie ciało…
Wielkich pieniędzy autor i jednocześnie bohater książki dorobił się w szwajcarskiej firmie, w której pracował 10 lat. Poznał w tym czasie wielu możnych ludzi oraz odbył liczne dalekie podróże. Biały Sai Baba deklaruje, że wtedy oficjalnie zarobił 7 milionów dolarów.
Półroczny pobyt w Indiach zaowocował ideą stworzenia wielkiego ogrodu. Po latach Śleziak zbudował więc miejsce dające wytchnienie wszystkim odwiedzającym ogród. Leśny Gród był olbrzymią inwestycją kosztującą wiele pieniędzy, energii i serca, a mimo to w ciągu dwóch pierwszych lat gospodarz nie pobierał żadnych opłat za wstęp. Do Grodu zjeżdżali ludzie z całego świata, gdyż było to jedyne w okolicy takie miejsce, w którym kwitły miliony kwiatów. W zimie można było podziwiać arboretum, w którym rosło wiele rzadkich okazów roślin z całego świata. W chwili obecnej Leśny Gród został oddany pod opiekę fundacji i nosi nazwę Gaj Świętowita.
W książce opisane zostały pikantne szczegóły z życia autora – trudno uwierzyć, że Biały Sai Baba za młodu był drobnej postury. Niby nic takiego, ale z tej przyczyny często zalecali się do niego… mężczyźni. Pewnego razu otrzymał 70 róż wraz z zaproszeniem na kolację i masaż. Tajemniczy darczyńca zaprosił Sai Babę do swojej rezydencji urządzonej z takim przepychem, że nawet muszla klozetowa wykonana była z dwudziestoczterokaratowego złota. Obrzydliwie bogaty, indyjski maharadża zaaranżował randkę, co stanowiło dla SaiBaby lekcję tolerancji, cierpliwości i asertywności – choć muskularny góral mógł z łatwością zgnieść adoratora jedną ręką…
Ciekawa historia dotyczy też tego, jak autor zamieszkał z długowiecznym rodem Hunzów dożywających nawet 140 lat. Tam, podczas miesięcznego pobytu, Sai Baba był gościem na weselu ludzi – 95-latka i 65-latki (oboje planowali zostać rodzicami).
Każdy dzień naszego życia może przynieść niespodzianki. Po wielu intensywnych i pracowitych latach nasz bohater pewnego dnia po prostu, nagle się przewrócił. Zdiagnozowano migotanie przedsionków, potem boreliozę i raka prostaty. Tego feralnego dnia zaczęła się nieustanna pielgrzymka po szpitalach. Żaden lekarz nie zdołał jednak pomóc choremu. Pojawiły się gorzkie rozmyślania:
(…) Rozpoczął się proces powolnego (ale konsekwentnego) powątpiewania w skuteczność konwencjonalnego, farmakologicznego leczenia. Pojawiło się poczucie, że jestem z tym wszystkim zupełnie sam, nie byłem na to zupełnie psychicznie przygotowany. Byłem kompletnie nierozumiany przez otoczenie. Dla nich byłem chory, a więc powinienem się leczyć, nic więcej. Nie miałem prawa podważać tego, co mówili lekarze, a przecież zaczynałem odczuwać, że to nie działa, a ja przestaję panować nad swoim ciałem, nad swoim życiem. Przeraziło mnie to, wstąpiły we mnie myśli depresyjne. Nie było nikogo, kto potrafiłby mnie wtedy podnieść, potrząsnąć mną i kazać iść dalej… Trafiłem do szpitala, w którym zaaplikowano mi leki antydepresyjne, piłem też dziurawiec. Potem pamiętam miesiąc, który spędziłem w domu, zwinięty w kłębek, płacząc z bezsilności. Odsunęli się ode mnie prawie wszyscy, bywałem nieznośny dla otoczenia, kłopotliwy. (…)
W końcu nadszedł czas, gdy Sai Baba spisał testament, bo spodziewał się najgorszego. Ale postanowił ten ostatni raz podjąć walkę o swoje zdrowie. Usłyszał, że na Filipinach można przeprowadzić kurację, która pomoże w walce z boreliozą… jak się potem okazało, wyjazd był strzałem w dziesiątkę. Co do terapii, to polegała ona miedzy innymi na piciu rozcieńczonego jadu kobry królewskiej i wcieraniu go w stawy. Nasz bohater był tak zdeterminowany w walce o zdrowie, że jadł także mrówki bogate w kwas mrówkowy, wygrzewał się w popiele i piasku o temperaturze 80°C, pił lokalne zioła, a nawet jadł obrzydliwą zupę z karaluchów. Dzięki tym niekonwencjonalnym metodom Biały Sai Baba powrócił w końcu do żywych… Autor odkrył także moc leczniczych głodówek regenerujących ciało
Ta historia trwa do dziś. Co roku Biały Sai Baba organizuje turnusy głodówkowe – najpierw odbywały się one na Filipinach, a teraz na Kubie. Tam właśnie są zapraszani wszyscy chętni na nietypową regenerację.
W książce zawartych jest mnóstwo ciekawych i cennych porad zdrowotnych – o wielu z nich z pewnością przeczytacie po raz pierwszy. Oprócz tego opisane są lecznicze rośliny – nie tylko nasze, rodzime, ale także te egzotyczne. Grzegorz Śleziak chętnie dzieli się wiedzą i doświadczeniem zdobywanymi przez wiele lat, dlatego sądzę, że ta pozycja książkowa powinna się znaleźć w biblioteczce każdego, komu zdrowie nie jest obojętne.
Opracowała Agata Majcher
- Choroby
- Oczyszczanie organizmu
- Poradnik
- Poradnik
- 2020-09-15
Inne wpisy w tej kategorii
2022-08-25
Pomoc przy boreliozie i wsparcie wątroby – katuka skorpionowa
2022-08-19
Sposoby na ból głowy
2022-08-17
Oczyszczanie organizmu z toksyn
2022-08-03
Cukier – czy to już dobro luksusowe?
2022-07-08
E-produkty – szkodliwe dodatki do żywności – konserwanty i inne (cz. II)
2022-07-04