Jeszcze do niedawna ślimaki wzbudzały u nas dość nieprzyjemne skojarzenia. Uważaliśmy je za nieco obrzydzające i mało estetyczne szkodniki, które niszczą uprawy. Okazuje się jednak, że byliśmy w ogromnym błędzie i nie docenialiśmy prawdziwej mocy tych małych stworzeń. A jest ona ogromna, gdyż mięczaki te mają bardzo dużo do zaoferowania dzięki absolutnie niezwykłej substancji, jaką jest ślimaczy śluz.
    
Już starożytni zdążyli poznać się na właściwościach tej substancji i najwyraźniej znacznie nas w tym wyprzedzili. W antycznej Grecji stosowano ją w celach leczniczych i pielęgnacyjnych. Sam Hipokrates leczył śluzem wrzody i rany. Podobnie z dobrodziejstwa ślimaków korzystały także plemiona indiańskie oraz afrykańskie. Prawdziwym przełomem, znacznie bliższym naszym czasom okazało się być jednak odkrycie chilijskiego lekarza – Fernanda Bascunana Ygualta – w latach 80. XX wieku. Mężczyzna zauważył, że dłonie ojca, który był hodowcą ślimaków, mimo ciężkiej, fizycznej pracy pozostają w świetnym stanie. Są delikatne, miękkie, nawilżone, a wszelkie ranki i otarcia natychmiast się goją. Nie potrzeba było wiele czasu, aby fakt ten połączyć ze śluzem ślimaka.
Od tego momentu zaczęto prowadzić szereg zaawansowanych badań nad substancją, które zgłębiały jej niebywałą wszechstronność i znakomite działanie. W roku 1995 na rynku pojawił się pierwszy krem ze śluzem ślimaka, a w 2006 filtrat wpisano do rejestru składników, czyli tzw. INCI, pod nazwą snail secretion filtrate. Rynek produktów z wyciągiem ze śluzu ślimaka przeżył prawdziwy rozkwit. Zachwyt nad substancją najpierw ogarnął kontynent azjatycki, ale szybko rozprzestrzenił się na cały świat. Dziś możemy mówić o prawdziwym boomie na kosmetyki ze śluzem, które skolonizowały rynek kosmetyczny.

Dlaczego śluz ślimaka jest tak niesamowity?

Kiedy mówimy o kosmetycznym wykorzystaniu mięczaków, w zasadzie głównie mamy na myśli ślimaki z rodziny Helix aspersa. Jest to pochodząca z Afryki odmiana hodowlanych ślimaków nieco mniejszych od naszych polskich winniczków. Ciekawostką jest, iż produkują one dwa rodzaje śluzu: limozynę oraz kryptozynę. Pierwszy z nich to tzw. śluz motoryczny, który pozwala ślimakowi się poruszać. To on tworzy na powierzchniach charakterystyczną zastygniętą przezroczystą skorupkę i nie zawiera w sobie żadnych drogocennych właściwości. Zupełnie inaczej jednak sprawa ma się z drugim typem śluzu, czyli ową kryptozyną. Jest to specjalna substancja, która zabezpiecza delikatne ciało ślimaka przed uszkodzeniami i regeneruje wszelkie urazy powstałe przez szorstką powierzchnię czy przez działanie drapieżników. Ślimak może jest powolny, ale dzięki swemu śluzowi, bardzo szybko potrafi się zregenerować.

I to właśnie ta wyjątkowa w swej naturze substancja jest prawdziwą skarbnicą dobroczynnych składników, które tworzą optymalną i zbilansowaną mieszankę genialnie sprawdzającą się w pielęgnacji także naszej skóry.

Kryptozyna to bogate źródło takich substancji jak: alantoina, kolagen, elastyna czy kwas glikolowy. Zawiera w sobie również naturalne antybiotyki, witaminy, proteiny i mukopolisacharydy. To prawdziwie gwiazdorska obsada, która zaspokoi w zasadzie wszelkie potrzeby, jakie tylko może mieć ludzka skóra, aby inicjować i podtrzymywać procesy naprawcze. Kosmetyki z wyciągiem ze śluzu ślimaka wspaniale koją wszelkie podrażnienia, ujędrniają, a także działają przeciwstarzeniowo, nawilżająco i regenerująco. Mało tego, wspomagają walkę z trądzikiem, zmarszczkami, przebarwieniami, rozstępami i bliznami. Ponadto łagodzą stany zapalne, wszelkie skaleczenia, a także wykazują działanie wygładzające i bakteriobójcze.

Efekt, jaki można osiągnąć, stosując produkty z wyciągiem ze śluzu ślimaka, to piękna, gładka, nawilżona, zregenerowana i napięta skóra, o której każdy marzy. A owych produktów jest już na rynku kosmetycznym całkiem sporo, a z każdym rokiem asortyment systematycznie się powiększa. Do dyspozycji mamy: kremy, serum, toniki, esencje czy maseczki. Nic w tym dziwnego, że substancja ta stała się prawdziwym hitem na całym świecie do tego stopnia, iż jej zastosowanie wykroczyło poza kosmetyki do twarzy. Dziś można kupić także produkty do rąk, ciała, a nawet włosów.

Warto w tym miejscu również  wspomnieć, że nie wszystkie produkty dostępne na rynku mają takie samo, skuteczne działanie. Zależy ono w ogromnej mierze od jakości użytego w produkcji śluzu ślimaka, a także procentowej jego zawartości w produkcie gotowym. Jako że nie każdy producent podaje procentową ilość śluzu, na pomoc przychodzi nam skład INCI. Jeśli śluz ślimaka tj. snail secretion filtrate nie występuje na co najmniej trzeciej pozycji w kolejności INCI tzn., że jego zawartość jest tak niska, że praktycznie nie ma żadnego wpływu na skórę. Warto czytać etykiety lub dokonywać zakupów w sprawdzonych miejscach.