- Poradnik
- Poradnik
- Ziołolecznictwo
- 2021-01-13
Organizm człowieka nie jest wciąż do końca poznany. Nawet obecnie – w XXI wieku – wciąż odkrywamy dotychczas nieznane lub celowo umieszczone w lamusie mechanizmy sterujące przemianami biochemicznymi w naszym ciele. Jednym z nich jest największy pod względem receptorów układ endogenny, o którym milczy świat medycyny, nie wiedzą pacjenci, a który wykorzystywany był do leczenia już w starożytnym Sumerze, czyli aż 4000 lat p.n.e. Receptory układu endokannabinoidowego są rozmieszczone w: mózgu, tkance tłuszczowej, mięśniach szkieletowych, wątrobie, a także na komórkach układu immunologicznego oraz w wielu innych narządach. Powiesz, że nie słyszałeś nigdy o takim układzie? Nie przejmuj się, wielu lekarzy również!
Układ endokannabinoidowy bierze udział w wielu fizjologicznych procesach, m.in.: w procesie regulacji gospodarki energetycznej, regulacji powiązań neurohormonalnych, neuroimmunologicznych, aktywności motorycznej, nastroju, motywacji, głodu i sytości, użytkowania energii oraz kontroli metabolizmu lipidów i węglowodanów. Układ ten działa przez wpływ ośrodkowy na podwzgórzowe i mezolimbiczne neurony regulujące łaknienie, a także obwodowy – wpływając na czynność adipocytów, hepatocytów i endokrynnej części trzustki. Ciężko jest przecenić jego rolę w zapewnieniu prawidłowego funkcjonowania organizmu. Problem w tym, że od jakiegoś czasu nasze organizmy nie miały styczności z substancjami stymulującymi go. Dlaczego? Ponieważ od kilkudziesięciu lat zakazana została uprawa konopi. To właśnie ekstrahowany z tej – powszechnej niegdyś rośliny – olejek, dzięki zawartości w nim organicznego związku chemicznego z grupy kannabinoidów o nazwie CBD stymuluje nasz największy układ endogenny.
Roślina wszechstronna
W tym miejscu warto przyjrzeć się bliżej konopiom. Otóż, roślina ta już w starożytności była niezwykle popularna na niemal całym globie ziemskim. Prawie każda z cywilizacji czerpała z konopi wiele korzyści. Konopie miały od tysiącleci znaczenie gospodarcze jako roślina włóknista, oleista i rolnicza, ponieważ dawała ludzkości włókno, łyko oraz nasiona.
Jako roślina włóknista jest źródłem włókna przędzalniczego (o podobnym zastosowaniu jak len), a także włókna na powrozy. Włókna konopi świetnie nadają się na odzież. Są mocne, naturalne, sprzyjają zachowaniu świeżości i znakomicie wpływają na kondycję skóry. Są także wyjątkowo odporne na procesy gnilne. Dzięki temu mają zastosowanie w wytwarzaniu przedmiotów narażonych na rozkład w wyniku wpływu na nie wilgotnego środowiska (liny holownicze do statków, sieci, nici chirurgiczne, papier filtracyjny, itp).
Ze słomy konopnej wytwarzało się niegdyś wysokiej jakości papier – trwały i mocny – a także wypełnienia do mebli i płyty izolacyjne. Konopie święciły triumfy jeszcze w latach 40. XX wieku. Były one wówczas jednym z podstawowych surowców dla wielu gałęzi przemysłu. Mało kto wie, ale pierwsze tworzywa sztuczne (nie będąc jednak materiałem syntetycznym, ale jak najbardziej naturalnym i ekologicznym) wykorzystywane m.in. w przemyśle samochodowym na karoserie powstały właśnie z konopi. Z konopi powstały również tworzywa produkowane na bazie konopnej celulozy – jak celofan i celuloid.
Podczas II wojny światowej posiadanie plantacji konopi zwalniało nawet od przymusowej służby wojskowej – a to ze względu na olbrzymi popyt na konopne surowce ze strony armii.
Cóż zatem się stało, że konopie na wiele lat odeszły w zapomnienie?
Oficjalnym powodem było wykorzystywanie konopi jako surowca do produkcji narkotyków: marihuany oraz haszyszu. Jednak powód, aby zakazać na świecie upraw tej niezwykle pożytecznej dla ludzkości rośliny był zupełnie inny. Jaki?
Ropa naftowa kontra konopie
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze. Tak też i było w przypadku konopi. Po II wojnie światowej niezwykle szybko rozwinął się przemysł chemiczny. Było to w dużej mierze spowodowane rozwojem technologicznym wynikającym z wyścigu zbrojeń. Przodowały w tym duże koncerny chemiczne, czyli protoplaści dzisiejszych korporacji. Zaczęto na olbrzymią skalę wykorzystywać w przemyśle ropę naftową, która znalazła zastosowanie zarówno w branży paliwowej, jak i tekstylnej, farmaceutycznej czy chemicznej. Obróbka ropy naftowej to proces skomplikowany, zarezerwowany dla dużych, zaawansowanych technologicznie firm, które mogły dzięki swemu monopolowi czerpać olbrzymie zyski z dostarczania ropopochodnych surowców dla wielu gałęzi przemysłu. Dodajmy, że dla wielu z nich dotychczas podstawowym surowcem były konopie. Te jednak (łatwe w uprawie, rosnące bez nawozów i herbicydów praktycznie na każdej ziemi i w każdym klimacie) stały się bardzo niewygodne dla wielkiego przemysłu. Zatem w „myśl postępu cywilizacyjnego” postanowiono zakazać upraw konopi, obarczając je narkotycznym piętnem. W niepamięć puszczono wszelkie inne – przez tysiąclecia cenione – zalety konopi, ponieważ stały się one zagrożeniem dla interesu przemysłu naftowego.
Ciekawostką i gwoździem do trumny tej rośliny był fakt, że mieszanka oleju z konopi i 15-procentowego metanolu to doskonały i tani zamiennik oleju napędowego w silnikach diesla. Spalanie mieszanki generuje o 70 proc. mniej sadzy niż w przypadku oleju z ropy naftowej, a przy tym nie wprowadza do atmosfery szkodliwych substancji. A biorąc pod uwagę to, że konopie są rekordzistą w produkcji biomasy – 10 ton z akra w około 4 miesiące – to ich los został przesądzony.
Konopny renesans
Obserwowany obecnie częściowy powrót konopi z niebytu, w który zostały zepchnięte przez wielki biznes, świat zawdzięcza w dużej mierze izraelskiemu chemikowi Raphaelowi Mechoulamowi –odkrywcy układu kannabinoidowego. Ów 90-letni naukowiec jako pierwszy na świecie zidentyfikował i wyizolował dwie substancje zawarte w konopiach, które są odpowiedzialne za ich niesamowite właściwości – mowa o CBD i THC. Co więcej, Mechoulam (jako wciąż aktywny zawodowo badacz właściwości konopi) w zeszłym roku ogłosił stworzenie estru metylowego kwasu kannabidiolowego (EPM301), syntetycznego kannabinoidu, który jest znacznie silniejszy niż CBD. Po gruntownym przebadaniu tego związku okazało się, że może on być skutecznym lekiem na nudności, stany depresyjne, lęki i stany zapalne. A wszystko to bez skutków ubocznych.
Tak więc konopie wróciły do gry w dobrym stylu jako obiecujący lek na szereg dolegliwości, z którymi przestaje sobie radzić nowoczesna farmaceutyka. Substancje czynne zawarte w konopiach już same w sobie stanowią lek znoszący silne bóle nowotworowe, oporne nawet wobec opiatów, czyli leków, do których zalicza się morfina. Wykazują działanie terapeutyczne bez skutków ubocznych, które w przypadku opiatów są często czynnikiem wykluczającym je z terapii, ponieważ stanowią zagrożenie dla życia pacjenta.
Jednak kannabinoidy zawarte w konopiach nie mają zastosowania tylko w przypadkach paliatywnego leczenia bólów nowotworowych. Dzięki temu, że mamy w naszym ciele endogenny układ kannabinoidowy mający dużo więcej receptorów niż jakikolwiek inny układ z układem dopaminowym na czele.
To niezwykle istotna wiadomość, ponieważ do niedawna to układ dopaminowy uważany był za jeden z najważniejszych neuroprzekaźników. Neurony dopaminowe są głównym neuroprzekaźnikiem pozapiramidowego układu nerwowego odpowiedzialnego za wyzwalanie ruchów dowolnych, regulację napięć mięśni szkieletowych. Są one również nazywane neuroprzekaźnikami szczęścia, ponieważ odpowiadają za regulację zachowań emocjonalnych człowieka. Zaburzenia ich poziomu przyczyniają się do: skłonności ku wszelkim uzależnieniom, hazardowi; niestabilności emocjonalnej oraz poważnych schorzeń, takich jak schizofrenia czy choroba Parkinsona.
Okazuje się jednak, że stymulując układ kannabinoidowy, możemy zwalczać dolegliwości uważane dotychczas za możliwe do leczenia tylko za pomocą specjalistycznych, drogich i często ryzykownych terapii. Między innymi także te charakterystyczne dla dolegliwości ze strony zaburzeń układu dopaminowego. I to za pomocą banalnych olejków konopnych zawierających stężone CBD. To kolejny afront ze strony tej powszechnie niegdyś występującej na świecie rośliny skierowany w stronę wielkiego przemysłu – tym razem Big Pharmy.
Wszechstronne działanie
Receptory kannabinoidowe znajdują się praktycznie w całym naszym organizmie. Dzięki temu CBD wykazuje szerokie spektrum działania, również to stymulujące pracę układu immunologicznego. Okazuje się, że dzięki przyjmowaniu CBD możemy podjąć skuteczną walkę z chorobami wynikającymi z autoagresji uważanymi przez medycynę akademicką za nieuleczalne, takie jak m.in.: choroba Hashimoto, toczeń, RZS, schizofrenia, choroba Parkinsona, nowotwory.
Kolejną dobrą wiadomością jest fakt, że kannabinoidy hamują stany zapalne toczące się w organizmie. Przewlekłe stany zapalne są czynnikiem degenerującym i upośledzającym czynność narządów wewnętrznych, prowadzącym do inicjacji procesów kancerogennych. Ograniczenie do minimum ognisk zapalnych w naszym ciele to niezwykle pożądany stan rewitalizujący cały ustrój i spowalniający procesy starzenia.
Działanie CBD na ludzki organizm jest wręcz niemożliwe do przecenienia. Oprócz pomocy w poważnych schorzeniach, włącznie ze stanami terminalnymi, korzyści z suplementacji np. olejkami CBD odniesie każdy, bowiem stymulacja endogennego układu kannabinoidowego inicjuje procesy regulatywne, przywracając organizmowi stan homeostazy. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, że u każdego z nas kannabinoidy zadziałają nieco inaczej. Dzieje się tak, ponieważ (w dużym uproszczeniu mówiąc) wyszukują one problemy i doprowadzają do ich eliminacji. Na przykład, osoby bezustannie pobudzone, dzięki kannabinoidom mogą się wyciszyć, zaś osoby apatyczne zostają pobudzone, stany lękowe czy depresyjne znikają, pojawia się zdrowy krzepiący sen, powraca siła i chęć do działania, ulatnia się drażliwość i nerwowość. Nagle okazuje się, że odzyskujemy spokój ducha i zaczynamy trzeźwym okiem spoglądać dookoła. Zostajemy niejako wybudzeni z letargu, w którym tkwiliśmy.
Cudowne olejki
Najprościej przygodę z leczniczym CBD rozpocząć od przyjmowania 5-procentowego olejku. Stopniowo, pomału, zaczynając od jednej kropli 2 razy dziennie. Po kilkunastu dniach dawkę można zwiększać – za każdym razem tylko o 1 kroplę. Dopóki odczuwamy komfort i pozytywne działanie CBD, możemy (oczywiście co kilkanaście, kilkadziesiąt dni) zwiększać dawkę olejku lub sięgnąć po silniejszy procentowo. Po jakimś czasie organizm sam da nam znać, że aktualna dawka preparatu jest dla nas optymalna.
Osoby zdrowe, profilaktycznie nie powinny stosować silnych olejków CBD – tych powyżej 10 proc. Zarezerwowane są one dla osób cierpiących na konkretne dolegliwości wymagające silnej stymulacji układu endokannabinoidowego.
Olejek olejkowi nierówny – jak więc zatem wybrać te najlepsze?
Otóż, olejki CBD pozyskuje się na kilka sposobów. Po pierwsze ekstrahuje się je z konopi za pomocą odpowiednich rozpuszczalników selektywnie wyodrębniających konkretną substancję. Jest to metoda najmniej pożądana, ponieważ rozpuszczalnikami są substancje niezbyt przyjazne dla naszych organizmów, takie jak np. benzen. Jest on w dalszej produkcji oczywiście destylowany i usuwany z ekstraktu, jednak nigdy w ten sposób nie uzyskamy produktu najwyższej czystości.
Lepszą metodą jest ekstrahowanie za pomocą CO2. Dzięki tej metodzie unikamy stosowania agresywnych rozpuszczalników. Uzyskujemy jednak tylko pojedynczy wyizolowany kannabinoid i... tyle. W procesie tym pozbywamy się wszelkich innych substancji zawartych w konopiach – terpenów, enzymów, bioflawonoidów oraz pełnego spektrum aktywnych kannabinoidów wzmacniających swoje wzajemne działanie na zasadzie synergii. Problemy stwarza tutaj także izomeria przestrzenna.
Ekstrakcja etanolem przyczynia się do powstania produktu, który będzie wykazywał wysoką czystość oraz szersze spektrum kannabinoidów w nim zawartych. Wysoka aktywność produktu jest związana z naturalną izomerią przestrzenną. Ale jest to proces powolny i nie da producentom tyle towaru na sprzedaż.
Innym wartościowym sposobem produkcji olejku CBD jest ekstrakcja za pomocą zimnej maceracji pyłku kwiatowego konopi w oleju konopnym. W metodzie tej CBD uzyskiwane jest tylko z najwartościowszych części rośliny – pyłku kwiatowego oraz samych kwiatów. Maceracja ich w oleju konopnym, a następnie przepuszczenie przez prasę, pozwala na uzyskanie esencji konopnej o najszerszym (pełnym) spektrum aktywnych substancji leczniczych zawartych w konopiach. Niestety niewiele firm oferuje olejki CBD w ten sposób przygotowane, ponieważ jest to proces długotrwały oraz nieekonomiczny dla dużych firm. Zazwyczaj decydują się na jego stosowanie prawdziwi pasjonaci konopnych terapii. Olejki CBD w ten sposób przygotowane mają głęboką (wpadającą w czerń) barwę, silny aromat oraz intensywny smak. Osoby, które swoją przygodę rozpoczynały z olejkami CBD produkowanymi przemysłowo, najczęściej odkrywały na nowo leczniczą siłę konopnych ekstraktów, kiedy sięgały po olejki CBD otrzymywane w procesie maceracji na zimno w oleju konopnym.
Cóż zatem mogę jeszcze na koniec dodać? Z całego serca zachęcam Was, kochani Czytelnicy – posłuchajcie mojej rady – postawcie swój organizm „na nogi” suplementacją CBD. Gwarantuję Wam, że na efekty nie będziecie musieli długo czekać.
Opracował dr Hubert Czerniak
- Poradnik
- Poradnik
- Ziołolecznictwo
- 2021-01-13
Inne wpisy w tej kategorii
2022-08-25
Ekstrakt ziołowy Nefris firmy Medi-Flowery
2022-08-19
Ziołowe wsparcie emocjonalne
2022-08-19
Sposoby na ból głowy
2022-08-17
Oczyszczanie organizmu z toksyn
2022-08-12
Ziołowy detoks organizmu według Jana Kubiaka – najstarszego polskiego zielarza
2022-08-12